Ads 468x60px

wtorek, 8 listopada 2011

Miszmasz, czyli "chińskie" Włochy, Smuda, Gorgoń i Ronaldo


Już 11 listopada nasi reprezentanci rozegrają swój pierwszy mecz na świeżo otwartej arenie we Wrocławiu, przygotowanej specjalnie pod kątem Euro 2012 (jak wszystko
od kilku lat u nas)

Stadion który zdecydowanie nie poraża wyglądem (moim zdaniem przypomina nieco, rolkę papieru toaletowego), może pomieścić niemalże 45 000 kibiców, co jak na polskie realia jest wynikiem imponującym.
Data może nie została wybrana najszczęśliwiej, ale przeciwnik bardzo zacny - Włochy.
Włosi którzy w cuglach wygrali swoją grupę eliminacyjną dystansując m.in Serbie czy Słowenię, nie odnosząc przy tym ani jednej porażki i tracąc zaledwie dwie bramki w 10 spotkaniach.
Długo zastanawiałem się, jaki skład zdecyduje się przywieźć do naszego kraju trener Prandelii. Wszak jest to tylko mecz towarzyski, a największe gwiazdy pewnie chciałyby odpocząć po udanych eliminacjach.
Jakże miło zostałem zaskoczony kiedy 2 dni temu okazało się, że do Wrocławia zawita kilka światowych gwiazd Azzurich.
Zabraknie oczywiście Antonio Cassano, którego organizm postanowił się ostatnio zbuntować, wyrażając to udarem mózgu.
Ale poza tym mamy szanse zobaczyć w akcji Buffona, Pirlo czy Mario Ballotellego.
Napisałem że przybędzie do nas kilku bardzo znanych zawodników celowo, bo w tym właśnie momencie łapię się na takim oto spostrzeżeniu: albo ja jestem już jakimś kibicowskim dinozaurem, albo reprezentanci Włoch mają bardzo mało chwytliwe nazwiska. Ikonami są Buffon, Pirlo czy Chiellini. Ok.
Ale niech mi ktoś wytłumaczy, kto to do ciężkiego licha jest Maggio albo Ogbonna.
Fakt, liga włoska jest dla mnie jedną z najmniej interesujących lig na świecie i kojarzy mi się głównie z leniwymi powtórkami nadawanymi na antenie Rai Uno.
Być może stąd wynika ta skandaliczna niewiedza.
Ale powołany skład Italii wygląda dla mnie, jak rozpisana na papierze reprezentacja Koreii czy innych Chin, w której to mamy: czterech Park-ów, dwóch Ming-ów a na dobrą sprawę nie wiadomo kto to jest i który to który.
No cóż, w przypadku Włochów będzie o tyle łatwiej że przynajmniej, (jak podejrzewam) z twarzy nie będą tacy sami, a i różnić się nazwiskami na koszulkach powinni.
Ale dajmy już spokój potomkom Mussoliniego, bo zaraz dowiem się że jestem rasistą.
Mamy przecież nasze "Orły", na których można się bez obaw wyżyć.
Tak myślicie?
I tu zaskoczę wszystkich. Wcale nie zamierzam wyśmiewać Smudy, ani nikogo wplątanego przez niego, w swoja "wizje kadry".
Na lewo i prawo słyszę tylko "Smuda to, Smuda tamto".
Rzygać się chce.
Nagle dowiaduję się, że w kraju mamy lekko licząc, jakieś 25 milionów ekspertów piłkarskich którzy, gdyby nie Smuda, mogliby być znakomitymi selekcjonerami.
A wogóle mistrzostwo Europy to by zrobili z palcem w dupie.
Nie tak łatwo Panowie i Panie.
Nie będe krytykował z dwóch powodów.
Po pierwsze nasz selekcjoner, jak to mówi dzisiejsza młodzież, ma "wyj*bane" na to co większość mówi.
Bardzo często co innego mówi, a co innego robi narażając się na krytykę.
Nie będę bił głową w mur, bo gdzieś słyszałem że to nie służy zdrowiu.
A po drugie, ok, ja też nie przepadam za Franzem. Uważam że część jego powołań były, albo są totalnie nie trafione.
Ale zamierzam poczekać do Euro, i dopiero po tym turnieju ocenić całą kadrę ze Smudą włącznie.
Dlaczego? Bo nie chcę być w grupie osób które teraz na przeróżnych forach, wysyłają Franza na obserwacje psychiatryczną (w najlepszym wypadku), a kiedy w jakichś niecodziennych okolicznościach osiągniemy sukces na Euro, nie będą wiedziały gdzie podziać wzrok.
Wiem że w dzisiejszych czasach, tego typu ludzie prawdopodobnie najzwyczajniej w Świecie zmienią front i zaczną prawić, jak to od początku wierzyły w naszą kadrę.
Wkońcu internet ma tą niewątpliwa zaletę/wadę (niewłaściwe skreślić), że w wielu wypadkach możemy być anonimowi.
Ale sorry, ja mam jakiś kręgosłup moralny i nie chcę żeby mi było później głupio, tyle.
Nie będę czepiał się też naszych "farbowanych lisów" (kolejny idiotyczny termin wymyślony przez media, podłapany i powielany na wszelkich forach), czyli Matuszczyka, Polańskiego Perquisa, Obraniaka.
Nie mam zupełnie nic przeciwko grze obcokrajowców w kadrze, dopóki zostają zachowane jakieś racjonalne proporcje i Ci obcokrajowcy nie zabierają miejsca lepszym na swoich pozycjach, Polakom.
I tak właśnie według mnie jest.
Przestańmy się oszukiwać, coraz więcej reprezentacji będzie korzystać, a nawet już korzysta z obcych zaciągów i nie robi się wokół tego jakiegoś niewyobrażalnego halo.
Ale nie, my musimy zawsze pod prąd zasłaniając się dumą narodową, patriotyzmem, wybuchami na Słońcu.
Mamy czasy jakie mamy i taka praktyka za kilka lat będzie już czymś zupełnie powszechnym, czy Wam sie to podoba czy nie.
Reprezentacje zmienią się w coś na kształt klubów, a walka z takimi czynnościami, jest jak walka z wiatrakami.
Przytoczę tutaj historię niejakiego Alexandra Gorgonia (wszelkie podobieństwo nazwisk jest tutaj przypadkowe).
Jest to 23-letni pomocnik, który na codzień grywa w Austrii Wiedeń.
W Austrii mieszka od 1988 roku, a więc co łatwo policzyć, od urodzenia.
I ten rzeczony Gorgoń mówi w wywiadzie dla Super Ekspressu takie słowa: "Gdybym dostał polski paszport, bez konieczności zrzekania się austriackiego, to zagrałbym dla tej reprezentacji, która pierwsza by się po mnie zgłosiła".
I co teraz?
Teoretycznie jest Polakiem, chociaż całe życie spędził w Austrii.
Kto ma mieć do niego pretensje?
My bo jest "nasz" a chce kupczyć grą dla kadry, czy Austriacy którzy goszczą go na swoim terenie od urodzenia a teraz dopuszcza myśli o grze dla Polski?
Widać że nie jest związany silną więzią z Polską, bo być zwyczajnie nie może, więc wystawia się na reprezentacyjną "listę transferową".
To tylko ilustruje że reprezentacja idzie w kierunku klubowym.
Nic na to nie poradzimy.


Zrobiło się nam nieco nostalgicznie, więc kończąc odejdę trochę od tematu.
Cristiano Ronaldo się oświadczył.
Wiem, wiem...
Sam czytając to zdanie zadawałbym sobie pytanie "No i co?".
Zobaczcie sami


Jest bogaty, rozumiem.
Kochają się, rozumiem.
Chce to wyrazić najlepiej jak potrafi, rozumiem.
Co mu strzeliło do głowy kupując tą "bulwę", nie rozumiem.
Coś potwornego, jak można się z takim paskudztwem pokazać?!
Wiem że są gusta i guściki, ale drogie Panie, czy któraś z Was marzy o tym żeby nosić na palcu taką kopalnie diamentów wraz z jej Afrykańskim właścicielem, gromadką dzieci i okolicznymi wioskami?
Mam nadzieję że Irina nie będzie paradowała z tym dowodem braku gustu narzeczonego na codzień i wytłumaczy ukochanemu że nie rozmiar ma... Sami wiecie

0 komentarze:

Prześlij komentarz