Ads 468x60px

niedziela, 18 grudnia 2011

Historia jednego dowcipu


Dzisiejszy wpis będzie bardzo nietypowy, a przede wszystkim krótki.
Barcelona pokonała w finale Klubowych Mistrzostw Świata drużynę brazylijskiego Santosu 4:0. Pokonała… Co ja mówię… Tak naprawdę sprowadziła zwycięzcę Copa Libertadores do poziomu lekkoatletów biegających między podopiecznymi Guardioli.
Nie spodziewałem się, że przepaść będzie aż tak widoczna. Tak na dobrą sprawę z tego turnieju zapamiętać wypada trzy rzeczy – finałową kanonadę Barcy, absolutną niemoc Neymara i fatalną kontuzję Davida Villi.
Złamanie kości na nieco ponad pół roku do Euro, może okazać się fatalne w skutkach. W zasadzie, jeśli El Guaje nie zdąży dojść do optymalnej dyspozycji przed przyszłoroczną imprezą w Polsce i na Ukrainie, Hiszpańska federacja może zacząć myśleć nad wynajęciem jakiegoś Kazacha z kałasznikowem i wysłania go do siedziby FIFY celem wybicia tej federacji z głowy, organizowanie KMŚ w środku sezonu.
Ale nie chcę rozwodzić się dłużej nad tym turniejem, czy jego zwycięzcy, są, bowiem bardziej „poważne” sprawy.
Przeczytałem gdzieś dowcip, który mną wstrząsnął. Poczułem się obrażony, dotknięty do żywego wręcz.
Dowcip, który zepsuł mi cały dzień, a kto wie czy nie zbliżające się Święta i cała atmosferę z nią związaną.
Właściwie to już teraz zastanawiam się czy opłatek będzie smakował mi tak samo jak rok czy dwa lata temu.
Obiecałem sobie, że nie będę tego kawału nigdzie rozpowszechniał, schowam go gdzieś głęboko w sobie i postaram się z heroicznym nieomal trudem zapomnieć.
Przytoczę go jednak tylko wam w tajemnicy.
Brzmiało to mniej więcej tak:

Sytuacja się dzieje na lekcji.
Nauczyciel: Jasiu, kim są Twoi rodzice z zawodu?
Jasiu: Mama jest ekspedientką, a Tata...
N: No, kim?
J:, Bo to bardzo krępujące...
N: No powiedz, Jasiu, żadna praca nie hańbi
J: No, bo mój Tata jest męską dziwką...
Nagle dobiega głos z końca klasy: On kłamie, jego tata jest piłkarzem Barcelony

To nie prawda, taka sytuacja nie mogłaby się zdarzyć. To wszystko jedno wielkie oszustwo, spisek, pomówienia, oszczerstwa.
Dlaczego?
Otóż posłuchajcie mnie teraz dowcipnisie:
Żaden, powtarzam, żaden piłkarz Barcelony, choćby nie wiem, co się działo, jakby nie był pijany, jakby nie nienwidział swojego pierworodnego, nie dałby… swojemu synowi na imię Jaś!!!!!:D:D
Fanom Realu, którzy najprawdopodobniej wymyślili ten kawał, przypominam, że wśród sympatyków Dumy Katalonii od dłuższego czasu krąży opowiastka jakoby rząd Hiszpanii planował wprowadzić do obiegu znaczki z podobiznami kopaczy z Madytu. Po dokładniejszym badanu rynku, pomysł został porzucony, ponieważ przeciętny Hiszpan nie wiedział, na którą jego stronę należy napluć;)

0 komentarze:

Prześlij komentarz